Esencja piękna

Mille Miglia to niesamowita impreza motoryzacyjna, która określona została przez Enzo Ferrari, założyciela kultowej włoskiej marki, mianem najpiękniejszego wyścigu świata. Zdaniem wielu znawców tematyki motoryzacyjnej, kraj ten jest jedynym miejscem na świecie, w którym tego typu impreza mogła powstać i przetrwać do współczesności.

Co ciekawe, w historię Italii wpisana jest zresztą jedna nazwa kultowego wyścigu samochodowego - Targa Florio. O ile jednak w 1977 roku ten sycylijski wyścig został na dobre zamknięty, o tyle w tym samym czasie - po 20 latach przerwy wynikającej z licznych wypadków - wznowiono istnienie Wyścigu Tysiąca Mil, który od tego czasu funkcjonuje już nie jako wyścig, ale tak zwany rajd na regularność.

Współcześnie w rajdzie bierze co roku udział około 450 samochodów klasycznych, które przejeżdżając przez liczącą 1000 mil trasę, stanowią barwną kawalkadę prawdziwych ikon motoryzacji. W takim gąszczu przepięknych starych samochodów każdy wypatrzy coś co porusza, pociąga, szczególnie kręci. Jednych intrygują pojazdy powstałe przed II wojną światową - ja zdecydowanie bardziej preferuję te zaprojektowane i produkowane na przełomie lat 40 i 50-tych oraz późniejsze.

Jednym z absolutnie najwspanialszych, moim zdaniem, wozów na Mille Miglia jest pochodzący z połowy lat 50-tych Mercedes 300SL W198. Z uwagi na charakterystyczny sposób otwierania drzwi oraz ich kształt, który po otwarciu kojarzy się z dwoma rozpostartymi skrzydłami, zwyczajowo samochód ten nazywany jest “Gullwingiem”. Współcześnie to właśnie ten model Mercedesa, obok innych charakterystycznych wozów takich jak Porsche 356, jest jedną z chyba najliczniejszych grup samochodów klasycznych biorących udział w Mille Miglia. Załogi jadące “Gullwingami” dobrze wiedzą, że przejazd przez miasteczko z uchylonymi czy wręcz całkowicie otwartymi drzwiami wywołuje zwykle gromkie owacje wśród zgromadzonej publiczności.

300SL przemieszczający się uchylonymi lub otwartymi drzwiami to rzeczywiście nierzadki widok i to nie tylko podczas Mille Miglia. Okazuje się jednak, że szczęśliwcy mogący podróżować wartym 1,5 miliona dolarów “Gullwingiem”, jeżdżą przy niedużych prędkościach z otwartymi skrzydłami wcale nie dla oklasków. Specyfika konstrukcji nadwozia tego samochodu (osadzonego, co bardzo ciekawe, na ramie) sprawia, że wnętrze kabiny dosyć mocno nagrzewa się ciepłem generowanym przez sześciocylindrowy rzędowy silnik o pojemności trzech litrów. Warto również wspomnieć o tym, że konstrukcja i kształt mocno wygiętych drzwi uniemożliwiły zastosowanie mechanizmu opuszczania szyby, a jedynym sposobem otwarcia okna (pomijając możliwość uchylenia malutkiego “lufcika”) jest… wyjęcie szyby. Znacznie prostszym sposobem przewietrzenia gorącego wnętrza “Gullwinga” jest zatem otwarcie drzwi. A te uniesione do góry sprawiają, że modelu 300 SL po prostu nie da się pomylić z żadnym innym samochodem :)

Using Format