Wrześniowe retrospekcje

Koniec listopada. Przerwany przedwcześnie sezon i chwilowy oddech od codzienności, to dobry moment ku temu, by wrócić myślami na trasy przejechane na rowerze w tym roku.

W całym minionym sezonie najlepszym kolarsko miesiącem okazał się dla mnie, jak nigdy dotąd, wrzesień. Wiele bardzo ciepłych dni z fantastyczną pogodą przełożyło się na największy miesięczny dystans, pokonany w tym roku na moim czerwonym, emerytowanym już niestety technicznie Diverge’u. Kilka bardzo udanych wyjazdów na Kielecczyznę i sporo pomniejszych tras gdzieś po Mazowszu pozwoliło uzbierać 1707 km dystansu, którego przebycie zajęło 59 wrześniowych godzin. To zdecydowanie najwięcej w moim kolarskim życiu - w skali jednego miesiąca 🙂

I chociaż od pewnego czasu na rower nie wybieram się z aparatem, to zwykle staram się przyglądać otaczającemu światu i nie żałować czasu na to, by zatrzymać się i złapać w smartfonowym kadrze tę czy inną sytuację, taki czy inny pejzaż, który podczas przemierzania danej trasy zwrócił akurat moją uwagę.

Zgromadzone zdjęcia są potem dobrą zachętą do tego, by co jakiś czas wracać pamięcią do określonych sytuacji, miejsc czy myśli, które w danych okolicznościach, na danej trasie czy w danym miejscu krążyły nam po głowie.  Z tego właśnie powodu robienie zdjęć podczas przemierzania rowerowych tras jest dla mnie równie ważne, co sama jazda na dwóch kołach.

Ponieważ stary rower niespodziewanie zakończył swój żywot, nowy sezon oznaczać będzie początek przygody z nowym rowerem. Może więc warto dorzucić do tego jeszcze jedną nowość i zabierać ze sobą jakiś niezbyt uciążliwy w transporcie sprzęt fotograficzny… 🤔


Using Format