Wspominam sobie…

Włochy sobie wspominam… rzucając okiem na zdjęcia wykonane podczas ostatniego wyjazdu do kraju, w którym samochody spalinowe wydają się być nie mniej istotne niż talerz wyśmienitego jedzenia czy filiżanka wybornej “Un Caffè”.

Każde ze zdjęć przywołuje w pamięci konkretne miejsce, okoliczności czy ludzi, zapachy czy smaki oraz (jak w tym wypadku) niesamowitej urody samochody klasyczne - stojące majestatycznie w zaułkach, placach i uliczkach Brescii - miasta na północy Włoch, któremu może pozazdrościć wiele szczególnie polskich miast. I nie chodzi tu tylko o fakt organizacji tak niesamowitej imprezy motoryzacyjnej, jaką jest rajd Mille Miglia (choć musi być to niewątpliwy powód do dumy), ale o… posiadanie przez niespełna 200-tysięczną Brescię własnej linii bezobsługowego metra. Mknie ona to pod ziemią, to po ziemi, to po wysokich estakadach, kapitalnie łącząc różne punkty miasta i zapewniając możliwość szybkiego przemieszczenia się, ot choćby z położonego na obrzeżach parkingu Sant’Eufemia-Buffalora prosto do samego centrum miasta, które staje się w połowie maja tętniącym niesamowitą energią tysięcy ludzi oraz kłębami spalin generowanych przez setki niesamowitych klasyków, sercem mille migliowych wydarzeń.

Brescia to oczywiście nie tylko Mille Miglia i stare samochody, choć wydarzenie to wydaje się być już nierozerwalnie kojarzone z tym właśnie miejscem. To również powszechnie trochę niedoceniana (szczególnie na tle okolicznych, bardziej znanych miast) architektura i miły klimat wielu zaułków i placów. Klimat, który był u mnie powodem występowania pełnych autentyczności westchnień: “wow, ale tu jest pięknie!”.

To co jednak sprawia, że do Brescii chce się wracać (szczególnie w maju), to właśnie niesamowite wydarzenie jakim jest rajd Tysiąca Mil. Tylko tam i niemal tylko wtedy można zobaczyć na własne oczy tak niesamowite perełki sztuki motoryzacyjnej, jak stojącą ot tak po prostu (wyobrażam sobie, że jak za czasów swojej pierwszej młodości) na jednym z bresciańskich placów Alfę Romeo 6C 2500 SS Competizione z 1947 roku - nota bene z wypisanym na karoserii polsko brzmiącym nazwiskiem “Rybczynski”.

Wkrótce podzielę się kolejnymi kadrami z tegorocznego Mille Miglia. Postaram się też przy okazji odkopać w pamięci i spisać wspomnienia towarzyszące zatrzymywaniu w kadrach pięknych chwil z klasyczną motoryzacją, podczas tegorocznej 92 edycji podobno najpiękniejszego rajdu świata.

Using Format

Shopping Cart

    Your cart is currently empty

    Add an item to your cart to make a purchase.